Zez sprawia, że gałki oczne dziecka mogą poruszać się zarówno do środka, jak i na zewnątrz. Zdarza się również, że nieprawidłowy ruch gałek ocznych dotyczy ruchu do góry lub do dołu. Charakter zeza może być zarówno zmienny, jak i stały. Jeżeli zez ma charakter stały, objawy są widoczne cały czas. Z kolei charakter urok » rzucany na kogoś. urok » rzucany na psa. urok » rzucany przez czarownicę. urok » rzucany przez wiedźmę. urok » rzucany przez wiedźmy. urok » rzucany w czarach. urok » rzucić , czyli zaczarować kogoś. urok » rzucony na kogoś czar. urok » rzucony przez czarownicę. urok » rzucony przez wiedźmę. urok » pokaż Jednak mimo tych magicznych gadżetów, zdarza się, że na dziecko zostanie rzucony urok. Według opisów matek, objawem takiego zauroczenia jest potworny płacz dziecka, sinienie, niepokój, paniczny strach i niespokojny sen. Bardziej nowoczesne opiekunki utrzymują, że dziecko ma prawo płakać, bo być może ma kolki, męczy je głód Rzucony urok może wpłynąć na sferę emocjonalną i mentalną osoby. Może to przejawiać się w nagłej zmianie wzorców myślowych, takich jak stałe poczucie strachu, niepokoju czy depresji. Osoba pod wpływem uroku może odczuwać wewnętrzny niepokój, który wcześniej nie występował lub niepokojące myśli, które są trudne do No właśnie, jak odróżnić urok od zwykłej niedyspozycji, zapyta osoba czujna. I tu naprzeciw wychodzą nam dwa sprawdzone sposoby. Po pierwsze, bierzemy szklankę z wodą, zapalamy zapałkę, trzy razy robimy nią znak krzyża i - palącą się jeszcze - wrzucamy do wody. Leci na dno – był urok! Objawy porodu to między innymi skurcze macicy, ból pleców oraz biegunka. Niektóre z nich mogą pojawić się już nawet miesiąc przed porodem. Dowiedz się, kiedy trzeba jechać do szpitala. fot. Shutterstock. Pierwsze objawy porodu zazwyczaj pojawiają się już 3-4 tygodnie przed porodem. Jest to czas, w którym organizm przygotowuje 3qu7z. Płaczące po nocach dziecko, które nie śpi i nie daje spać innym... Która matka tego nie przeżyła? Problem ten istniał od zawsze i zmieniały się jedynie sposoby radzenia sobie z nim. Ludowe praktyki przedstawiają szeroką gamę możliwości. Jak podają źródła etnograficzne najprostszą, aczkolwiek niestety czasem tragiczną w skutkach, metodą uśpienia dziecka było podawanie mu maku. Opinie takie funkcjonują na wsi polskiej i dziś. Nie dalej jak jesienią ubiegłego roku jedna z mieszkanek Krasnobrodu opowiadała: Przemyślali ludzie. Dawniej był [taki] smoczek. Szmate, troszke cukru. Zawiązało się i do buzi się dziecku dawało i ono ssało i spokojne było. A jak że nie chciało naprawde tam mocno spać, to ja nie wiem, ja tego nie robiłam. Ale tak, jak opowiadali, że to mak dawali [Bogumiła Maruszek, Krasnobród] Inną możliwością było okadzanie dziecka ziołami z domieszką pajęczyn z czterech rogów izby lub zamówienie rzuconego na dziecko odczynianieWłaśnie urok uważano za najczęstszą przyczynę braku snu dzieci. Wierzono, że mogła go rzucić na dziecko osoba posiadająca "uroczne" oczy. Aby do tego nie doszło zawiązywano dziecku na rączce lub przy kołysce czerwoną wstążeczkę. Jednak, gdy to nie pomogło, dziecko nie mogło spać, bardzo głośno płakało, nie jadło, było niespokojne, miało słone czoło, gorączkę, konwulsje, trzeba było urok stosowano przelewanie jajka. Jajko należało przelewać nad szklanką do połowy napełnioną wodą. Białko formowało się w kształt, który pokazywał, przez kogo dziecko jest przestraszone: wiatr, psa, człowieka. Następnie szklankę stawiało się na oknie na trzy doby. Niektórzy wylewali tę wodę na rozstajne drogi ze względu na ich mediacyjny charakter. Zabiegu najlepiej było dokonywać przed zachodem słońca, póki światło nie zostało pokonane przez ciemność. Miało to zapewnić powodzenie. Istniała też możliwość przelewania jajka do trzech szklanek, kolejno nad głową, brzuszkiem i stopami dziecka, aby wyeliminować wszystkie możliwe przyczyny dolegliwości. Innym sposobem pozbywania się uroku było przeciąganie dziecka przez nogawkę spodni, które należały do najstarszego mężczyzny w Matka natomiast mogła przełożyć dziecko przez swoją suknię ślubną, obmyć mu główkę wodą święconą i wytrzeć czoło welonem ślubnym albo zlizać urok z czoła. Pomocne było też najstarsze dziecko, które miało przełożyć płaczącego braciszka lub siostrę trzykrotnie pod nogą, ewentualnie dmuchać nań trzy razy, by urok zdmuchnąć. Poza tym można było nad dzieckiem spalać len; spluwać trzykrotnie przez lewę ramię; złościć się głośno na osobę; która zadała urok, zmyć urok wodą przyniesioną z rzeki, koniecznie rano, jeszcze przed śpiewem ptaków. Jeszcze innym skutecznym sposobem miało być przyciskanie dziecka kolanem do progu i rozdzieranie na nim koszulki, którą następnie należało wynieść na rozstajne Duszy uwalnianieWierzono także w istnienie istot demonicznych, które mogły odebrać sen dziecku lub, co gorsza, podmienić matce dziecko na swoje własne. Najbardziej zagrożone "podmianą" było dziecko jeszcze nieochrzczone. Taki odmieniec płakał, nie spał, był blady, chudy, nie chciał jeść, mógł być też złośliwy. Po tych objawach matka rozpoznawała, że nie jest to jej dziecko. Zorientowawszy się powinna jak najszybciej położyć dziecko na kupie śmieci lub gnoju i okładać je kijami czy nową miotłą. Demonka usłyszawszy płacz swojego dziecka ma przybiec i zwrócić matce jej własne dziecko, byle tylko odebrać mogły powodować "małe, złośliwe demonki" nazywane na Rzeszowszczyźnie Murysiami. Oto tekst zamówienia wygłaszanego przy dziecięcej kołysce, który odnotował Kotula:Murysiu, umyj się!Masz wodę na misiu [na misce],Mów pacierz klęczący,Nie jadaj Murysie to, jak można przypuszczać zmory4. Wypowiedzenie słów zamówienia, postawienie miseczki z wodą święconą miało unieszkodliwić Murysie i zmusić je, by oddały sen dziecku. Inną przyczyną dziecięcej bezsenności miał być szkodliwy wpływ księżyca. Do dziś matki szczelnie zasłaniają okna, by księżyc, szczególnie gdy jest w pełni, nie przeszedł przez twarz dziecka. Skutkiem tego miało być bowiem to, że stawało się ono niespokojne, lunatykowało, nie spało, płakało po nocach. Czasem dolegliwości te ustępowały wraz z ochrzczeniem dziecka. Można było także odbić stópki dziecka w popiele, a następnie pozwolić, aby księżyc przeszedł przez to odbicie i zabrał swoją magnezję. Oto dokładny opis takiego zabiegu, opowiedziany przez pewną starszą panią z Krasnobrodu: No, odratuje to, ale to trzeba umieć i wiedzieć o tym, że dziecko maleńkie wziąć do tego popiołu. Tylko musi być popiół z drzewa, nie z węgla. I ten popiół rozsypuje się na taką... no, przeważnie trzeba, żeby to blaszka była. I rozsypać ten popiół i późnij to dziecko... to to nieraz dziecko przejdzie księżyc... co ma trzy lata, co ma dwa lata, półtora roku... i trzeba te nóżki, stopki tak oo jedne i drugie stopkę położyć w taki mierze, żeby oni byli razem te stopki. Razem rączki ma i to wszystko. No, to tutaj te stopki dwa położyć dwie i odcisnąć te stopki i do góry podchwycić dziecko, podchwycić dziecko do góry a te stopki się malutkie tutaj zostaje na tym popiele. Wtedy nie wolno tego popiołu zruszyć, tylko trzeba wziąć... ale ja nie wiem... tam były... tam, gdzie było to robione to takie, jak w domu są takie... ooo takie, rozumie pani, węgły, i tu jeszcze do góry, jeszcze do góry, jeszcze do góry... to takie jeszcze bywają po wsiach takie węgły. I na tych węgłach trzeba by było umieścić jakoś tam blaszkę. No może ona na tym węgle się nie zmieści, ale jakoś umieścić, przywiązać do tego węgła drugiego, bo to zwali wiater, nie? I już z tego nic nie będzie. I jak ten księżyc będzie świecił, to te stopki przejdzie i on zabierze te swoje te... jako to... magnezję. No, coś on ma, taka magnezję, nie? Bo słońce to ma inne, a księżyc ma inne. I późni po chwili to dziecko przestaje łazić po tym łóżeczku i jest dobre, jest zgodne życie i wszystkiego i ono nikomu już źle nie robi.[kobieta, brak danych, ur. 1934]Zgubione spanieJeśli przyczyna bezsenności nie była znana, można było szukać zgubionego "spania". Matka lub najstarsza córka brała drewienka i chodząc po izbie, zeskrobywała w każdym kącie trochę wapna do sitka lub do podołka. Mogła też wykonywać symboliczny gest łapania czegoś niewidzialnego. Podczas tej czynności mówiła: Kątku! Kątku! Przywróć spanie mojemu dzieciątku! lub: Kto tam puko? Dziecko spanio szuko!5 Następnie szła do kołyski i wrzucała złapany w ten sposób sen do znowu mogło okazać się starsze dziecko. Zawiązywano mu oczy i kazano szukać w ciemno "snu", który ktoś zabrał. Dziecko wyciągało ręce i na pytanie: Czego szukasz?, odpowiadało: Szukam spania, ażeby brat (siostra)/ spał do jutra, do Trzeba było się dużo napracować, żeby przywrócić dziecku sen. Zdarzało się, że i dla matki i dla dziecka praktyki prowadzące do osiągnięcia spokoju i pożądanej atmosfery były dużym wyrzeczeniem i nie sprawiały bynajmniej przyjemności Jakże szczęśliwa matka, której pociecha zasypiała po wysłuchaniu kołysanki: Śpij dziecino, moja mała,/ zaśnij, zaśnij już / ja cię będę kołysała, / a ty oczęta swe zmróż, / ja cię będę kołysała, / a ty oczęta swe zmróż Przypisy:1 Zapewne ze względu na przypisywaną starcom cechę mediacyjności spodnie najstarszego w rodzinie mężczyzny nabywały cech magicznych. (Więcej na ten temat zob. Piotr Kowalski, Leksykon Znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie, PWN Warszawa, Wrocław 1998.)2Różne przedmioty po wykorzystaniu podczas zabiegów magicznych stawały się "nieczyste", w związku z czym mogły zagrażać przestrzeni domowej, niezwiązanej z sacrum, dlatego wynoszono je na rozstajne drogi ze względu na charakter mediacyjny Kotula Franciszek, Przeciw urokom. Wierzenia i obrzędy u Podgórzan, Rzeszowiaków i Lasowiaków, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa Bogdan Baranowski podaje jako nazwy równorzędne: zmora, mora, mara, mura, morawa. (Baranowski Bogdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź Kotula Franciszek, Przeciw urokom. Wierzenia i obrzędy u Podgórzan, Rzeszowiaków i Lasowiaków, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa Zob. ibidem Skrót artykułu: Płaczące po nocach dziecko, które nie śpi i nie daje spać innym... Która matka tego nie przeżyła? Problem ten istniał od zawsze i zmieniały się jedynie sposoby radzenia sobie z nim. Ludowe praktyki przedstawiają szeroką gamę możliwości. Jak podają źródła etnograficzne najprostszą, aczkolwiek niestety czasem tragiczną w skutkach, metodą uśpienia dziecka było podawanie mu maku. Opinie takie funkcjonują na wsi polskiej i dziś. Nie dalej jak jesienią ubiegłego roku jedna z mieszkanek Krasnobrodu opowiadała: Przemyślali ludzie. Dawniej był [taki] smoczek. Szmate, troszke cukru. Zawiązało się i do buzi się dziecku dawało i ono ssało i spokojne było. A jak że nie chciało naprawde tam mocno spać, to ja nie wiem, ja tego nie robiłam. Ale tak, jak opowiadali, że to mak dawali [Bogumiła Maruszek, Krasnobród] Inną możliwością było okadzanie dziecka ziołami z domieszką pajęczyn z czterech rogów izby lub zamówienie rzuconego na dziecko uroku. Drodzy rodzice. Dzisiaj napiszę trochę o zjawisku, z którym się pewnie każda mama spotkała. Mianowicie o urokach zadawanych małym dzieciom. U mnie w Wielkopolsce zwie się to "ociotowaniem". Nie, to nie pomyłka. Notka będzie poświęcona zjawisku zabobonów, które pomimo XXI wieku są wciąż żywe. Niektórzy nie wierzą w takie rzeczy, jak zadawanie uroków dzieciom, inni są przekonani o prawdziwości takich zjawisk. Może zanim przedstawię najpopularniejsze z dziwnych rytuałów wciąż odprawianych nad dziećmi wyrażę swoje stanowisko. Nie wierzę w to. Byłam świadkiem takiego odczynania, a dziecko okazało się chore na epilepsję, jednak mając kilka miesięcy nie mogło dać w jednoznaczny sposób o tym znać. To, że istnieją ludzie z tzw. złą energią jest akurat naukowo udowodnione, więc nie będę się tu roztkliwiać na tym temacie. Może dzieci są na ich wpływ bardziej narażone - nie wiem. Doceniam spuściznę ludową, ale nie rozumiem odczynania uroków przy dziwnym zachowaniu dziecka, zamiast zabrania go do lekarza. I nie mówię tu o lekarzu pierwszego kontaktu, czy pogotowiu. Nie mam zaufania do wszelakich "znachorów" i niekonwencjonalnych metod. A jednak... moja prababka była wiejską szeptuchą. Ponoć umiała urok zadać, jak i go odczynić. Może istnieją jakieś niezrozumiałe mi sposoby odpędzania złych mocy, ale ludzie, eksperymenty na własnych dzieciach? Nie zrobiłabym czegoś takiego. O co tak naprawdę chodzi? Wyobraźcie sobie sytuację. Dziecko z pozoru zdrowe, radosne, wesołe - nagle zaczyna płakać wniebogłosy. Bez przyczyny. Rodzice próbują wszelakich sposobów, aby ukoić maleństwo, ale nic nie działa. Albo inna sytuacja - na spacerku z wózkiem, jakaś pani mówi: "O jakie śliczne maleństwo!" - po powrocie do domu dziecko zaczyna krzyczeć, prężyć się, bez powodu. Wówczas do akcji wkraczają ciocie, babcie czy sąsiadki, które mówią: "Przelej wosk, pomoże! Idź po czarcie ziele! Woda święcona, to jest to!" Oto najpopularniejsze sposoby pozbycia się "złych uroków", które "grożą" małym dzieciom: *Czerwona wstążeczka - często połączona z wizerunkiem Matki Boskiej - przyznaję bez bicia, sama taką miałam. Ma ona ponoć chronić przez zadaniem uroku, odpędzić zły wzrok. Połączenie pogańskiego zwyczaju z religijnym wydaje się być szalonym pomysłem, jednak jest to najbardziej powszechny, tradycyjny rytuał ochronny. Ale nie jest lekarstwem i metodą na rozwiązywanie problemów! *Przelanie wosku - ułożyć należy brzozowe gałązki w kształcie krzyża, nad główką dziecka. Lejąc wosk na gałązki, ponoć mamy zobaczyć to, czego boi się dziecko, ten rytuał ma pomóc oczyścić się dziecku z lęku. Idealny sposób na poparzenie maluszka, nie ma co ;/ *Spluwanie w 4 strony świata - towarzyszy ono "słonemu czołu" - które jest nieodłącznym znakiem uroku. Zastanówcie się, czy jak dziecko jest całe spocone od krzyku, nie będzie miało słonego czoła? To oczywiste. Zatem należy zlizać ową sól i splunąć najpierw za siebie, następnie przed siebie i na boki. * Kąpiel w czarcim zielu/żebrze, inaczej liść ostrożenia (nazwa w zależności od regionu) kupuje się w aptece, Jeżeli różne farfocle w kąpieli pływają, to znaczy, że klątwa wychodzi. Że dusza i ciało dziecka się oczyszcza. A to, że tworzy odurzające, wg niektórych zielarzy halucynogenne opary, to już nic takiego, tak? ... *Kąpiel w wodzie święconej, takiej wziętej z kościoła - chyba nie istnieje bardziej zanieczyszczona bakteriami woda, niż ta. Jeżeli ktoś jest wierzący, to niech poprosi o poświęcenie wody z własnego kranu, w której tak czy siak dzieciątko się kąpie... *Rozbicie surowego jaja pod łóżeczkiem dziecka. Mmmm, poezja zapachowa wręcz, zwłaszcza, że trzeba poczekać, aż się popsuje... * Zakaz wstępu dzieciom na cmentarz do 1 roku życia - po przywlecze za sobą pokutujące dusze. Mój mały faktycznie dostawał szału na cmentarzu, ale tłumaczę to sobie raczej tym, że się nudził w wózku. *Niedopuszczanie, by światło księżyca padało na łóżeczko - bo księżyc jest be, zwłaszcza w pełni... Faktem jest skłonność do aktywności przy pełni księżyca osób nań podatnych, wielu z nas cierpi wówczas na bezsenność, więc dzieciątko nie ma prawa? *Przetarcie buziuni dziecka czymś ślubnym - chusteczką, którą miałyśmy ze sobą, koszulką, skrawkiem sukni czy welonu; słyszałam jeszcze wersję z koszulą nocną. * Nie pozwalanie, by ktoś zaglądał do wózka - no nie wiem jak inne mamy, ale wara obcym od mojego dziecka i mojego wózka, bez znaczenia, czy chce rzucić urok, czy nie ;/ *Przeklęcie wiedźmy - czasem słyszy się, zwłaszcza na wsiach, że jedna z pań ma w sobie COŚ. Owym CZYMŚ sprawia, że dzieci płaczą na jej widok, zyskuje jakże niechlubny przydomek wiedźmy. Należy wówczas w myślach przeklinać na taką czarownicę, życzyć jej wszystkiego najgorszego - wówczas dziecka nie tknie. Hm. Mój synek swojego czasu zakumplował się z sąsiadką ponoć mającą takie uroki w sobie. Nic mu nie było. Oprócz tego, że co rusz dostawał albo słodkości, albo złotóweczkę na cukiereczka ;] Napiszcie proszę, co sądzicie o tego typu czarach. Spotkaliście się z nimi? Może jeszcze słyszeliście o jakichś, których ja nie znam? Jestem ciekawa Waszej opinii. Sześcioletnia dziewczynka ma "cellulit"? "Fujj to naprawdę nieładnie wygląda". Dziecko nie chce spać? Połóż je pod zlewem. Matki internautki piszą: "konsylium" internetowe diagnozuje. Pół biedy, jeśli chodzi o ilość kupy w nocniku. Gorzej, gdy na forach pojawiają się zdjęcia pogryzionej przez psa rączki, poparzonej nóżki czy ropiejącego od tygodnia paluszka i pytanie: Hej dziewczyny, co robić ;-) ? I dziesiątki rad zamiast jednej: iść do lekarza. W slangu internetowym mówi się o takich mamach "madki". Powinny już słyszeć, że szukanie pomocy w sieci zamiast w szpitalu może się skończyć na policji. Sześcioletnia dziewczynka ma "cellulit"? "Fujj to naprawdę nieładnie wygląda". Dziecko nie chce spać? Połóż je pod zlewem. Matki internautki piszą: "konsylium" internetowe diagnozuje. Pół biedy, jeśli chodzi o ilość kupy w nocniku. Gorzej, gdy na forach pojawiają się zdjęcia pogryzionej przez psa rączki, poparzonej nóżki czy ropiejącego od tygodnia paluszka i pytanie: Hej dziewczyny, co robić ;-) ? I dziesiątki rad zamiast jednej: iść do lekarza. W slangu internetowym mówi się o takich mamach "madki". Powinny już słyszeć, że szukanie pomocy w sieci zamiast w szpitalu może się skończyć na półtorarocznego chłopca tłumaczyła w sieci, że nie ufa lekarzom i dlatego nie zgłosi się z synem do szpitala, by tam opatrzono mu poparzone nóżki. Wstydziła się? Bała przyznać lekarzowi, że nie upilnowała dziecka? Tymczasem internet nie wyśmieje, nie skrytykuje - mogła myśleć. Jak inne matki, które składają zdrowie, a nierzadko nawet życie swoich dzieci, w rękach facebookowych (nie) pytają o wszystko. Czy to coś złego, że dziecko napiło się płynu do prania? Od tygodnia ropieje mu palec, jak to wyleczyć? Ugryzł je pies – trzeba koniecznie jechać do szpitala? Pytania opatrują zdjęciami, żeby ułatwić internetowemu "konsylium" wydanie odpowiada. Czasami po prostu "dobrą" radą: "moje dziecko też to miało", "przyłóż kompres z ziół", "zbij gorączkę paracetamolem". Tylko czasami, przeważnie w drastycznych przypadkach, internetowi eksperci zalecają kontakt z prawdziwym czego prowadzi "leczenie on-line"? / Wideo: TVN24 Łódź "Nie ma zaufania do doktorów"Jak ci, którzy zobaczyli wpis mieszkanki mazurskiej wsi. Widząc zdjęcie poparzeń "kazali" natychmiast jechać na ostry dyżur. Kobieta odpowiadała, że "synka już nie boli", a "nie ma zaufania do doktorów". W końcu napisała, że jest w przychodni. Internauci nie uwierzyli, żądali dowodu - zdjęcia lub paragonu z apteki z lekami na poparzenia. Nie doczekali się, zadzwonili na policję. Ta namierzyła Potwierdziliśmy, że półtoraroczny synek tej pani ma na nodze pęcherze po oparzeniu. Miały powstać w wyniku wylania na siebie herbaty sześć godzin wcześniej, gdy kobieta opiekowała się drugim dzieckiem - mówiła nadkomisarz Agata Jonik z Komendy Powiatowej Policji w Ełku. Wezwano pogotowie. Ratownicy jeszcze w domu podali dziecku leki i opatrzyli ranę. Potem zabrali chłopca do w rozmowie z funkcjonariuszami miała przekonywać, że nie widziała potrzeby wezwania pomocy medycznej, bo sama jej udzieliła, używając ogólnodostępnych środków na oparzenia. Policjanci powiadomili pomoc społeczną i sąd rodzinny. Od opinii lekarzy zależy, czy kobieta odpowie za narażenie własnego dziecka na utratę głośny przypadek, z ostatnich dni. Ale internet pełen jest podobnych zapytań. I kobiet, o których w internetowym slangu mówi się "madki" - w odróżnieniu od rozsądnych i odpowiedzialnych matek. Bo "madki" to te, które w sieci szukają porad medycznych lub publikują krępujące zdjęcia swoich użyciem skonsultuj się... z forumFotka uwiarygadnia problem. Zwłaszcza jeśli dolegliwość jest zamieszcza zdjęcia chorego palca swojej córki. Dziewczynce przy paznokciu zbierała się jakaś wydzielina, wiec internautka zadbała o kontrast - publikuje zdjęcia sprzed czyszczenia ranki i po nim. Pisze, że "córka ma już taki palec od dwóch tygodni, ciągle ropa z niego wycieka".Niektóre zdjęcia publikowane przez internetowe "madki" mogą przerażać / Źródło: W internecie można na żywo doświadczyć tak zwanego efektu konfirmacji. Rodzice chcą wierzyć w "diagnozy" i sądzą, że dolegliwości ich dzieci to nic takiego, że każde dziecko tak ma i tak Jeśli kilka osób na forum powie: "to tylko wysypka, moje dziecko też to miało", to ludzie są w stanie uznać to za wiążące – tłumaczy Mateusz Makowski, psycholog sytuacja może być o wiele poważniejsza…Co robić, kiedy malca od kilku dni boli głowa? Zapytać na forum! / Źródło: Jedna z użytkowniczek popularnego portalu z poradami opublikowała następujące pytanie:"Mojego synka od kilku dni boli głowa, niechce mu dawać zadnych leków. Babcia dała mi taki sposób, zeby połozyć łopatke i zeby przeskakiwał z jednej na drugą strone, ale nie działa. moze robie coś źle?" (pisownia oryginalna).- Trwający przez kilka dni ból głowy może oznaczać coś bardzo poważnego. Może na przykład być symptomem poważnej choroby rozrostowej albo zapalenia zatok – alarmuje doktor Janina Bryk, zasięgnięcie języka w internecie faktycznie ma wartość terapeutyczną. Niestety, tylko dla rodzica. – Rodzic ma poczucie, że "coś zrobił", a może się okazać, że zignoruje inne objawy choroby u dziecka – wyjaśnia można te najmłodsze matki, szczególnie pierworódki, że pytają niemal o wszystko. W końcu skądś muszą tę ogromną wiedzę zdobyć, a dziecko wymaga ich uwagi przez cały czas i każde odchylenie od normy budzi podejrzliwość. Wtedy przydają się bardziej doświadczone "koleżanki" z sieci.– Gdybym miała biegać do lekarza ze wszystkim, co mnie martwiło, to nie wychodziłabym z przychodni – wspomina Justyna, mama 5-letniego Czasem faktycznie wystarczy poradzenie się kogoś bardziej doświadczonego. Sygnałem, że dzieje się źle, jest zazwyczaj występowanie więcej niż jednego objawu. Jeśli więc dziecko skarży się na ból głowy, a także nie chce jeść, to trzeba powiedzieć o tym lekarzowi – tłumaczy doktor sygnały powinny wzbudzić szczególną czujność rodzica? – Apatia, niechęć do zabawy, brak apetytu u dziecka – wylicza lekarka. Te symptomy, jeśli pojawiają się przez dłuższy czas, oznaczają, że dziecko powinien obejrzeć Choćby rodzice mieli z nim konsultować diagnozę Doktora Google' kiedy to rodzicowi potrzebny jest lekarz?Upadek przy zabawie, spuchnięty palec - to się dzieciom zdarza. Internetowe mamy nie potrzebują rentgena, żeby wydać diagnizę / Źródło: Spotted: madka / Facebook "Moja sześcioletnia córka ma cellulit!""Mam problem. Moja 6 letnia córka ma cellulit na pośladkach. Myślicie że to minie czy powinnam ją przestawić na jakąś dietę? Nie chcę żeby była w przyszłości była brzydka z tym cellulitem. Fujj to naprawdę nieładnie wygląda. Doradźcie mi proszę co robić." – błaga jedna z kobiet na portalu społecznościowym (pisownia oryginalna).Co robić, kiedy półroczna dziewczynka - zdaniem mamy - ma cellulit? / Źródło: BZMNF / Facebook Lekarz: bez Syn przeszedł ospę rok temu (miał wtedy 3 lata z kawałkiem). dzięki tej ospie urósł 10 cm w ciągu kilku miesięcy. Lekarz powiedział, ze to była przyczyna. sama bym nie skojarzyła. choroba zakaźna to dla organizmu również napęd do wzrostu." - opowiada jedna z internautek (pisownie oryginalna). "Tym bardziej szukam świnki dla syna" - odpowiada inna."Celowe zarażanie" to szkodliwy mit / Źródło: Spotted: madka / Facebook Lekarz: Przekonanie, że lepiej dziecko zarazić chorobą, "by miało ją za sobą" albo "żeby szybciej rosło" to głęboki i szkodliwy mit. Zawsze lepiej jest, by dziecko nie w internecie mają się całkiem dobrzeDziecko płacze, nie śpi, jest niespokojne. Musiało zostać „zauroczone złym okiem” – brzmi diagnoza z remedium internetowa społeczność proponuje: przetarcie buzi dziecka brudną bielizną jednego z rodziców, polizanie czoła malca i splunięcie przez lewe ramię, kąpiel w specjalnych ziołach lub przelewanie nad główką "pacjenta" wosku. Działanie zapobiegawcze ma mieć czerwona wstążka, zawiązana na ręce na "zauroczenie" / Źródło: Spotted: madka / Facebook Lekarz: Okresy płaczliwości, niepokoju i braku apetytu często poprzedzają tak zwane skoki rozwojowe. Są typowe dla wieku dziecięcego. Po prostu niektóre dzieci rozwijają się, można powiedzieć, sinusoidalnie. Długo, długo nic, i nagle doganiają albo nawet wyprzedzają rówieśników. Obserwujemy to bardzo często i nie ma to nic wspólnego z czynnikami zewnętrznymi ani tym bardziej "nadprzyrodzonymi".A pomysł operowania gorącym woskiem w pobliżu niemowlaka? – Nawet nie wiem, jak to skomentować – lekarka jest dodaje: Zdarza się, że rodzice widzą w dolegliwościach dziecka przyczyny, delikatnie mówiąc, pozamedyczne. Chociaż ja na szczęście nie spotkałam się z przypadkami aż tak skrajnymi. Bywa jednak, że ludzie chcą korzystać z tak zwanej ludowej medycyny i paramedykamentów, czyli na przykład suplementów mamy boją się dawać swoim dzieciom na imię tak, jak nazywają się rodzice lub dziadkowie maluchów, bo - jak wierzą - dziecko lub ktoś w rodzinie może chorować, a nawet przedwcześnie szczęście nie wszystkie "magiczne sposoby" znalezione w sieci mogą prowadzić do tragicznych skutków. Niektóre porady są wyłącznie… absurdalne. Jak ta sugestia, by strzyknąć pokarmem z piersi w ogień - ma to spowodować "zasuszenie" pokarmu, czyli zakończenie laktacji."Magiczne" sposoby na zasuszenie pokarmu w piersiach / Źródło: Czy to urok, czy to żart?Co zrobić, kiedy dziecko płacze? "idź pod zlew i puść wodę z kranu , będzie dzieku przypomniało środowisko sprzed narodzin i sie uspokoi" (pisownia oryginalna)Jest bardzo mało prawdopodobne, by ktoś taką jak powyższa odpowiedź potraktował poważnie i naprawdę próbował skłonić niemowlę do spania pod zlewem. Jednak granica między oczywistym żartem a pseudoprowokacją jest bardzo gorącego wosku, krzyż z patyków, czerwona nitka - to wszystko ma pomóc zauroczonemu dziecku / Źródło: Spotted: madka / Facebook Internautka Beata relacjonuje, jak przełamała urok rzucony na jej dziecko: zrobiła krzyż z dwóch patyków ze starej miotły, przewiązanych czerwoną nitką i zanurzyła go w miseczce z wodą. Następnie nad główką dziecka przelała wosk ze świecy od chrztu. "Dziecko od razu było inne, spokojne i zasypiało bez problemów" - co przelać nad dzieckiem, które opiło się detergentu?Dwuletnie dziecko i detergent to nie jest dobre połączenie / Źródło: BZMNF / Facebook Moje dziecko napiło się ariela! Coś mu się stanie? – pyta na forum matka W najlepszym razie rozboli je brzuch, będzie wymiotować. Ale może mieć też zaburzenia krążenia, oddychania, drgawki, a nawet stracić przytomność, mieć poważne oparzenia przełyku. Czarny scenariusz przewiduje także robić, kiedy widzimy, że dziecko zjadło lub wypiło coś, co kategorycznie nie powinno znaleźć się w jego buzi? Porady portalu obejmują: wyciągnięcie produktu z ust dziecka, sprowokowanie wymiotów i kontakt z lekarzem. Ani słowa o skonsultowaniu problemu z użytkownikami portali nieważne, czy dotyczy to tabletek, proszku do prania, pasty do butów, kostek do toalet, farb do włosów, nawozów do kwiatów... a "wszystkie łudząco przypominają cukierki, soczki lub czekoladę w tubce!" – czytamy na bateria, czasem barszczyk, zblendowane szkło. Żeby zabić dziecko. CZYTAJ WIĘCEJ Eksperymenty na dzieciach? Niekoniecznie Nie zawsze rodzice są winni, że dziecko zrobiło sobie krzywdę – zauważa rzecznik praw dziecka Marek Dzieciństwo rządzi się swoimi prawami, oczywiście należy robić wszystko, aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo, ale bywa, że i tak znajdzie ono sposób, aby "przechytrzyć” dorosłego, nie wiedząc, że taka czy inna zabawa jest groźna dla jego zdrowia czy życia – tłumaczy czasem pojawia się wstyd, że się nie zadbało, nie upilnowało. I po pomoc rusza się do komputera zamiast do To jest bolesne dla rodzica, kiedy musi skonfrontować się z innym dorosłym, który powie "dałeś plamę, kiepski z ciebie rodzic, skoro w takim stanie przywozisz dziecko" – ocenia psycholog społeczny Mariusz wymienia drugi powód, dlaczego rodzice sięgają po konsultacje Doktora Google' Warto się zastanowić, skąd ta popularność Doktora Google'a. Wiadomo, jak działa NFZ, ile trzeba czekać na przyjęcie do specjalisty. Trudno się więc dziwić, że ludzie uprawiają samoleczenie – mówi podkreśla: nie potępiałbym więc całkowicie rodziców, którzy wybierają technologię, która jest im znana, pod ręką i w dodatku jest darmowa i szybka. A wiedza medyczna i pseudomedyczna jest w internecie tak powszechnie dostępna, że sami czujemy się czasem jak eksperci."Może śmiesznie brzmi, ale pomogło" - to kwintesencja internetowych porad / Źródło: BZMNF / Facebook Wielu rodziców w swoim zachowaniu nie widzi niczego złego. Wręcz przeciwnie: wierzą, że skoro samoleczenie pomogło im, to również maluchowi nie zaszkodzi. - Jest to niebezpieczne, bo dzieci często nie są w stanie opisać swoich dolegliwości, brakuje im słów – stwierdza psycholog dodatku mali pacjenci nie są w stanie zaprotestować przeciwko takim praktykom. – W końcu dziecko nie powie: "Mamo, daj mi jakiś normalny lek z substancją czynną, która została zbadana przez laboratorium medyczne" – przypomina z jednej z internetowych grup / Źródło: BZMNF / Facebook "Moja znajoma naciera swoje 9-miesięczne dziecko denaturatem i daje mu syrop z cebuli" - alarmuje na jednej z internetowych grup Moim zdaniem trzeba stale przypominać, że internet nie zastąpi lekarza. Istnieje wręcz spora szansa, że nam zaszkodzi, bo od groma tam żartownisiów czy "specjalistów", którzy nie mają pojęcia, o czym mówią. Była nawet kiedyś głośna historia kobiety, której dziecko miało jakiś bąbel na palcu u nogi i ktoś powiedział, żeby to zalać wrzątkiem, co ta mama zrobiła. Tak, wylała dziecku wrzątek na palec, bo anonim w internecie jej tak polecił – mówi Kamil Nowak, autor popularnej strony Blog podobnym tonie wypowiada się rzecznik praw dziecka. - Internet jest pełen samozwańczych lekarzy czy tak zwanych ekspertów, ludzi, którzy czerpią satysfakcję z dzielenia się własnymi doświadczeniami. Tymczasem w kwestii zdrowia dziecka nie powinno być miejsca na wątpliwości czy ryzyko. Od rozwiązywania problemów medycznych są lekarze – podkreśla co jeśli dziecku akurat nic nie dolega?"Muszę się chwalić, póki nie zabrania"Młodzi rodzice odkrywają zupełnie inny sposób wykorzystania internetu. Różne fora to doskonałe miejsce, by pochwalić się dokonaniami pociechy. Większymi lub mama podzieliła się ze światem informacją, ze jej dziecko ma już za sobą pierwszą "udaną" wizytę na nocniku. Wyznanie opatrzyła moment w życiu dziecka - ale po co dzielić się nim z internetem? / Źródło: Spotted: madka / Facebook Większości rodziców wystarcza podzielenie się ze światem radością z nabycia przez malca nowej umiejętności. Niektórzy jednak idą o krok dalej."Drogie mamusie! Mam nadzieję, że można się tu chwalić swoimi maleństwami (…). Na zdjęciu mój bobasek. (…) Położna po porodzie powiedziała, że będzie miał kobiet na pęczki z takim długim ogonkiem".Na zdjęciu - nagi niemowlak w z użytkowniczek grupy zauważyła, że chłopiec w przyszłości może być niezadowolony, kiedy zobaczy, że "mamusia pochwaliła się nim przed tak dużym gronem kobitek" (pisownia oryginalna)."A tam, a kto rozpozna? Muszę się chwalić, póki jeszcze mi nie zabrania! Babcia powiedziała, że w przyszłości będzie z niego górnik, skoro ma taki wielgachny kilof" – bagatelizuje problem autorka Takie zachowanie narusza godność niemowlęcia. I szkodliwa jest nie tylko publikacja takich ośmieszających zdjęć, ale w ogóle ich robienie - nie ma wątpliwości Niestety są tacy, którzy generalnie uważają, że dziecko – niezależnie od wieku – to jeszcze nie pełnoprawny człowiek – przyznaje Marek Michalak. I dodaje: - Jeżeli ktoś nie rozumie istoty dziecięcych praw, to należy przekonywać go wprost, pytając: Po co ci to? Czy nie boisz się, że w posiadanie zdjęcia wejdzie pedofil? Czy chcesz, żeby twoje dziecko za kilka lat było szantażowane zdjęciem wykonanym w krępującej sytuacji?Informacje o publikowanych przez rodziców zdjęciach nagich dzieci co jakiś czas wpływają do biura RPO. - W dużym uogólnieniu można takie zachowania skomentować tak: świat dał ludziom internet, ale nie nauczył ich z niego korzystać, nie pokazał, jakie rodzi niebezpieczeństwa. I o ile, w pewnym stopniu, błędy w korzystaniu z dobrodziejstw wirtualnego świata są usprawiedliwione w przypadku dzieci, to trudno je wytłumaczyć, kiedy popełniają je dorośli – zauważa Marek bawić, może zaszkodzićA konsekwencje lekkomyślnego publikowania takich zdjęć mogą być tragiczne. - Publikowanie zdjęć przedstawiających dzieci w niekomfortowych sytuacjach czy pozach, takich, które mogą je ośmieszać lub narażać na krytykę, zarówno dziś, jak i w przyszłości – to jedno. Ale bezwzględnie nierozsądne i niebezpieczne jest publikowanie zdjęć dzieci nagich lub niekompletnie ubranych. Ludzie o nieczystych intencjach tylko czekają na takie okazje – alarmuje pamiętać, że po publikacji w sieci jakiegokolwiek zdjęcia całkowicie tracimy nad nim kontrolę. - Fotografia czy film mogą być zapisywane, modyfikowane i przenoszone do innego miejsca w sieci przez nieznajome osoby. Informacje raz zamieszczone w internecie pozostają tam na zawsze. Takie materiały mogą być wykorzystane kilka lub kilkanaście lat po zrobieniu i mogą szkodzić dziecku tu i teraz, jak i dorosłemu już człowiekowi na przykład w środowisku zawodowym – podkreśla jak ma to miejsce w przypadku tego niemowlęcia, które podczas zabawy zjadło psie odchody. Jego mama zapytała o porady internet - na szczęście jednak nie zdecydowała się na publikację zdjęcia na pewno byłoby szczęśliwe, widząc, że mama chwili się jego "wyczynem" w internecie / Źródło: Spotted: madka / Facebook Kary nie maRyzyko wiążące się z posiadaniem przez rodziców "niestosownych" zdjęć dziecka jest, jak widać, ogromne. Jednak wciąż brak konkretnych rozwiązań prawnych, regulujących ten problem. Oznacza to, że rodzic publikujący takie zdjęcia w internecie nie musi obawiać się żadnych konsekwencji Rodzice maja prawo takie zdjęcia posiadać i nimi dysponować. Powinni jednak pamiętać, jak ważna jest dbałość o zachowanie prywatności i intymności dziecka. Niedopuszczalne są też zdjęcia, na których widać nagie dzieci w "prowokujących" pozach – tłumaczy Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej praktyce więc rzecznik praw dziecka podczas interwencji może opierać się wyłącznie na perswazji. Za publikowanie krępujących zdjęć dziecka rodzice nie mogą zostać ukarani. Jak dodaje Ciarka, dotyczy to dzieci poniżej 16. roku Inaczej sytuacja wygląda w przypadku zdjęć "śmiesznych", na których rodzic przykłada małemu dziecku do buzi na przykład papierosa albo puszkę z piwem. Wtedy zachodzi podejrzenie demoralizacji – zaznacza tylko Doktor GoogleChociaż wpisy na forach i grupach parentingowych każą sądzić inaczej, większość internautów zadaje Doktorowi Google'owi raczej niegroźne Google Trends, wśród zapytań dotyczących zdrowia dzieci przodują frazy: „Jak pobudzić laktację?", "Ciąża - kiedy pierwsze objawy?", "Kiedy niemowlę siada?" i "Temperatura ciała noworodka".Zdumienie budzą jedynie rzeczy, które – według wyszukiwanych haseł – przypadkowo trafiają do menu maluchów. Wśród zapytań zaczynających się od słów "dziecko zjadło…" króluje: plastelina, styropian, mydło i więc na to, że to nie Doktor Google jest odbiorcą najbardziej absurdalnych zapytań. Na tym polu palma pierwszeństwa przysługuje Doktorowi Forum Internetowe i Doktorowi Grupa na Facebooku. Zdejmowanie klątw, uroków, pecha, złorzeczeń Jeśli życie Cie nie cieszy, prześladuje Cie pech, brakuje Ci energii, odczuwasz blokady w życiu, prawdopodobnie znajdujesz sie pod działaniem klątwy, uroku lub złorzeczenia. Jeśli chcesz zdiagnozować sprawę, pozbyć się ograniczeń- zatelefonuj. Neutralizujemy negatywne energie, oczyszczamy osoby, zwierzęta, pomieszczenia. Odcinamy od negatywnej karmy. Przywracamy ład i spokój do Twojego życia. Jak rozpoznać, że rzucono na kogoś urok lub klątwę? W naszym życiu pojawiają się różne negatywne zdarzenia: dziwne zbiegi okoliczności, sytuacje, w których stale ponosimy straty (zarówno materialne jak i niematerialne), wrażenie, że przez lata tkwisz w sytuacji bez wyjścia, znajdujesz się w zamkniętym kręgu zdarzeń, wszelkie starania spełzają na niczym, szukasz miłości i ciągle doznajesz zawodu. Bywa, że całe lata tkwimy w takim stanie, uznając, że tak ma być. Prawdopodobnie jesteśmy pod wpływem czarnej magii. Jaka jest różnica między klątwą a urokiem? Zarówno klątwa jak i urok, to siły ciążące nad daną osobą. W momencie rzucenia (celowego lub nie), zostają zespolone z energetyką danej osoby i pozostają aż do zdjęcia jej albo odczynienia. Zdarza się, że klątwa lub urok ciąży na jakimś przedmiocie. Może działać bezpośrednio na przedmiot, samochód psuje się, ulega wypadkom, zostaje skradziony. Może być jednak inaczej. Przedmiot zostaje wykorzystany jako przenośnik mocy. W konsekwencji skutki skupiają się na ludziach. Wszystkie klątwy i uroki mają za zadanie działać na ludzi. Obydwie siły mogą posiadać dobrą lub złą moc. Co różni obie siły? Klątwa działa na człowieka poprzez otoczenie go swoimi siłami i powodowanie różnych zjawisk i zdarzeń w jego życiu. Nie działa na umysł. Swoim działaniem sprowadza pojedyncze lub całe serie zdarzeń, które w oczywisty sposób działają na życie człowieka. W przypadku niezbyt intensywnych zdarzeń ludzie często nie kojarzą ich z działającą klątwą. Rezultatem klątwy mogą być takie objawy jak: ►nadpobudliwość nerwowa, ►dążenie do samookaleczeń i robienie krzywdy innym, ►przewlekłe choroby, zwłaszcza na tle nerwowym niepowodzenie życiowe dręczenie przez innych, ► bezpłodność – brak potomstwa mimo zdrowych narządów płciowych, ► brak kontaktów seksualnych mimo usilnych starań, ►nieporozumienia partnerskie, ►uzależnienie od innych, ►brak własnej woli i woli życia, ►koszmary w czasie snu, bezsenność, lęki, ►klaustrofobia, ►uczucie jakby cały świat zwalił się na głowę ►samotność. Początek klątwy możemy zauważyć, gdy wszyscy bez żadnego powodu odwracają się od nas. Tracimy najbliższe nam osoby, lub cierpimy na skutek ich nieuleczalnych chorób. Zdejmowanie klątw i uroków w pierwszej kolejności wymaga określenia z czym mamy pracować. Pracujemy w zupełnie inny (różny) sposób. Urok działa bezpośrednio na umysł człowieka, zawłada jego myślami. W pewien sposób steruje poczynaniami zauroczonego. Ma ogromny wpływ na widzenie rzeczywistości i podejmowanie decyzji. Wywiera silną presję na sferę uczuciową, jest w stanie zmienić postrzeganie otoczenia jakiejś osoby. Tę właściwość wykorzystuje się w urokach miłosnych. Zdejmowanie takiego uroku jest bardzo trudne, ale po oczyszczeniu świat wydaje się inny niż był. Pod działaniem uroku ludzie nie widzą rzeczy, spraw, które innym wydają się oczywiste. To taki stan pół-przytomności. Zdejmowanie klątw i uroków to całkowite oczyszczenie twojego otoczenia z sił determinujących zdarzenie. Z chwilą zdjęcia klątwy lub uroku przestają działać narzucone siły. Zdejmowanie odbywa się poprzez wykonanie rytualnego obrzędu, podczas którego następuje zdjęcie klątwy lub uroku i rozproszenie ich w przestrzeni kosmicznej. Odczynianie – to dokonywanie zmiany ukierunkowania siły ze złej na dobrą. Nie likwiduje działającej siły ale korzystając z jej mocy zamienia jej kierunek. Odczynianie klątw i uroków wykonuje się poprzez wypowiadanie odpowiednich zaklęć. Zaklęcia mają stosowną formułę i powtarza się je określoną ilość razy. Problemy z zasypianiem mają negatywny wpływ nie tylko na organizm dziecka. Niekorzystnie oddziałują też na rodzica. Dziecko jest zmęczone i pozbawione energii, matka lub ojciec także odczuwają skutki niewystarczającej liczby godzin snu. Znanych jest wiele metod usypiania, np. owijanie potomka w kokon i poruszanie nim. Swoim nietypowym sposobem podzieliła się w social mediach Maja Bohosiewicz. Zobacz film: "Jak zadbać o prawidłowy sen niemowlaka?" Aktorka chętnie informuje w mediach społecznościowych o sytuacjach, które zaistniały w jej życiu prywatnym. Publikuje wpisy, w których skarży się na trudy macierzyństwa. W najnowszym poście na Instagramie zdradziła, że córka miała problem z zaśnięciem. Bohosiewicz próbowała uśpić dziecko przez 2 godziny: “Odkładałam ją do kołyski siedemnasty raz z rzędu w ciągu sześciu minut. Tego dnia powiedziałam na głos z 6 razy, że jest najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie. Pomyślałam, czary. Ktoś ją zauroczył. Nie było czerwonej kokardki. Teraz zapłacę macierzyńską karę za publiczne chwalenie dziecka. Oh, bezmyślna ja! Przecież tyle razy sobie powtarzałam, że na dzieci nie można się skarżyć, ani przesadnie chwalić. No i masz. Urok nieśpiącej został rzucony. Podjęłam wyzwanie aktimela, będę nosiła całą noc, ręce się nie urwą. Godzina, dwie, eh...” - napisała. Post Bohosiewicz na temat nietypowego sposobu na usypianie dziecka (Instagram / @majabohosiewicz) W końcu zdecydowała się poszukać pomocy w internecie. Znalazła nietypowy sposób na uspokojenie dziecka. Czego się dowiedziała? “Internety powiedziały, że wg. babć dziecko trzeba polizać po czole. Trzy razy. I splunąć. Przez lewe ramię”. Chociaż pomysł wydał się jej niedorzeczny, była już tak zmęczona, że zdecydowała się go wypróbować. Jak sama przyznała: “Tylko druga matka zrozumie, że do samego diabła by się poszło, żeby tylko móc już zasnąć". “Mam ją lizać? Dobra, raz kozie lizanko. Wyciągam ozor i jadę... raz, mlask, mlask, dwa — mlask, mlask, wchodzi Stary. Widzi mnie, zgiętą w pół nad łóżeczkiem, odrywam język od czoła i przemyśliwuje, co do cholery mam mu powiedzieć. Czy uzna mnie za wariatkę?”. Zgodnie z relacją Bohosiewicz, zarówno ona, jak i jej partner zdają sobie sprawę, że tego typu praktyki nie działają i są powszechnie znane wyłącznie jako zabobony. Ten sposób usypiania dziecka nie sprawdził się także w przypadku córki aktorki. Ostatecznie ojciec zdołał ukołysać córkę do snu. “Kiedy Stary w zakamuflowany sposób kazał mi zrobić sobie herbatę, on spokojnie uśpił dziecko w łóżeczku. Ta-dam. Kurtyna” - zakończyła swoją historię Bohosiewicz. Znacie tę metodę usypiania dziecka? Który ze sposobów jest najskuteczniejszy w przypadku waszych pociech? polecamy

rzucony urok na dziecko objawy